niedziela, 30 kwietnia 2017

Recenzja ►Village Candle Cozy Home ► świeca

Village Candle jest jedną z marek, o których niewiele się mówi. Zapachy mają różne- od świeżych i kwiatowych, po te cięższe, które określiłabym mianem "zimowo-świątecznym". A czym pachnie przytulny dom? No właśnie, ciężko powiedzieć, bo każdy ma inne wyobrażenie domu. A jakie ono jest w przypadku twórców Village Candle?



 Zacznę jednak od aspektów wizualnych świecy. Kolor wosku jest żółto-musztardowy, z nutką brązowego pigmentu. Na naklejce znajduje się sypialnia w jakimś wytwornym, staroświeckim domu, może pałacu, może gdzieś u dziadków. Kwiaty, tacka ze świeżo zaparzoną herbatą, jedwabna pościel oraz ciepłe światło otulające całe pomieszczenie sugerują, ze zapach będzie bardzo ciepły i otulający. I prawdę mówiąc, trudno mi to stwierdzić.


Producent na opakowaniu zawarł następujące nuty zapachowe: cynamon, goździk i nutka herbaty. Wąchając nieodpaloną świecę zapach jest wręcz okropny! Kwaśny, gryzący, ciężki i aż za bardzo przyprawowo-gorzki. Żadna konkretna nuta nie wychodzi na prowadzenie, chociaż jak wytężę nos, to czuję ostre goździki. Wszystko to sprawiało, że zwklekałam z odpaleniem tego zapachu licząc, że kiedyś nadejdzie mi na niego ochota.

I ten dzień nastał. Wszystkie zapachy, które testuję, odpalam najpierw w mojej niedużej sypialni, ale w przypadku tej świecy byłam pewna, że zapach w sypialni będzie zbyt przytłaczający, więc jej pierwsze palenie odbyło się w salonie o wielkości ok. 30 m2. Decyzja była bardzo słuszna, bo moc tego zapachu jest absolutnie POWALAJĄCA. I nie żartuję, naprawdę powala. Czuć go bardzo wyraźnie w całym mieszkaniu, a nie tylko, gdy stoję metr od świecy. A co czuję? Delikatną ostrość goździka i gałki muszkatałowej, gdzieś w tle cytrusy, może troszkę imbiru, nuty drzewne i cynamon.


W paleniu na dużej przestrzeni większość drażniących nut znika, ale nie jest to zapach w żaden sposób otulający, bardziej bym go określiła mianem "zimowego rozgrzewacza", bo od wdychania go w środku czuję się jak po wypiciu mojej ulubionej herbatki rozgrzewającej- na końcu posta zamieszczę wam przepis :)
Zdecydowanie nie jest to zapach, który nadawać się będzie na ciepłe dni, bo w moim odczuciu po prostu jest zbyt ciężki i ciepły.

Czy tak pachnie przytulny dom? W moim odczuciu NIE. I nie wiem czy chciałabym mieszkać w domu, gdzie tak na co dzień pachnie. Przytulny dom kojarzy mi się bardziej ze świeżością, czytością, zapachami tkanin, może jakąś słodyczą ciasta, ale na pewno nie z taką ilością przypraw.

Świeca pali się bezproblemowo, bo posiada dwa knoty i nie ma oporów przez rozgrzewaniem się do ścianek. Basen, który widzicie poniżej, utworzył się w PÓŁ GODZINY! Jest to naprawdę świetna sprawa, myślę, że obeszłaby się nawet bez sweterka, ale u mnie w mieszkaniu jest dość chłodno, więc ten sweterek zawsze zakładam dla pewności.


Kolejną sprawą jest, że nie wiem, czy nie będzie się zbyt szybko spalać. Zawsze palę świece do utworzenia niewielkiego basenu, tę świecę paliłam ok. 4 razy, a ubytek jest już znaczny.

Czy kupiłabym ją ponownie? Nie wiem, bo jestem pewna, że ten egzemplarz starczy mi na długo- sezon zimowy już dobiega końca, a ja nie będę jej palić w ciepłe dni, bo bym chyba się zadusiła.

Marka Village Candle jest zdecydowanie warta uwagi. Można je kupić za ok. 100 zł (w regularnej cenie) w sklepach internetowych.


 Herbatka rozgrzewająca (przepis na kubek 500 ml): 
- saszetka ulubionej herbaty, ja najczęściej używam białej lub czarnej 
- łyżka miodu 
- 4-5 goździków 
- plasterek pomarańczy 
- 2 cm korzenia imbiru pokrojonego w cienkie plasterki 
- cukier (opcjonalnie) 

Herbatę zaparzamy wraz z goździkami i imbirem. Dodajemy miód, mieszamy. Na koniec dodajemy plasterek pomarańczy. Jeśli herbatka jest za mało słodka, dodajemy cukier. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz